Data dodania: 23 sierpnia 2022
Wojna na Ukrainie i rosyjska agresja sprawiły, że Europa została postawiona w stan gotowości militarnej. Armie wszystkich krajów NATO i Unii Europejskiej zaczęły się na potęgę zbroić. Wśród nich jest również polska armia. Jakie zakupy zasiliły ostatnio polskie wojsko? Skąd pochodzi nasza nowa broń i jakie daje możliwości? Jak Polska się zbroi?
Praktycznie nie ma już głosów, które mówiłyby o braku konieczności zasilania armii nowym sprzętem. Obrona jest dziś o tyle ważna, że zagrożenie ze strony Rosji jest naprawdę wysokie, a agresja putinowskiego państwa na terytorium Ukrainy wcale nie słabnie. Faktem jest więc, że Polska się zbroi. W jaki sposób?
Stawiamy na obronę powietrzną – czy słusznie?
Podstawą polskiej obrony powietrznej są aktualnie amerykańskie samoloty. Od wielu lat nasza armia bazuje na samolotach F-16, a w maju 2022 roku podjęto decyzję o zakupie zaawansowanych technologicznie samolotów bojowych F-35. To jedne z najnowocześniejszych tego typu odrzutowców świata. Pierwsze maszyny tego typu mają trafić do kraju w 2026 roku, a cena transakcji ma wynosić około 4,6 miliarda dolarów.
Niewiele krajów na świecie posiada tego typu samoloty. Polska będzie w jednym szeregu z armią duńską, holenderską, brytyjską czy włoską. Ten zakup jest dobrze postrzegany przez znawców inwestycji wojennych, chociaż F-35 wzbudzają pod względem technicznym więcej kontrowersji niż legendarne już F-16. Bardzo możliwe zresztą, że do naszej armii trafią także również te modele, w wersji najnowszej i zmodernizowanej.
Polskie wojsko rozszerza możliwości wojsk lądowych
Kolejna kwestia inwestycyjna dotyczy czołgów. W tym zakresie także postanowiliśmy zainwestować w pojazdy rodem ze Stanów Zjednoczonych. Otóż 5 kwietnia 2022 roku podpisano umowę, w której amerykanie zobowiązali się do sprzedaży Polsce 366 czołgów Abrams. Koszt to ponad 25 miliardów złotych.
Co warto wiedzieć o czołgach Abrams? Historia modelu M1A2 Abrams sięga lat 80. ubiegłego wieku. Pierwsze tych pojazdów uczestniczyły m.in. w I wojnie w Zatoce Perskiej w operacji Pustynna Burza. Abramsy z bardzo rozbudowanymi właściwościami bojowymi (armata M68A1 kalibru 105 mm (M1) czy gładkolufowa armata M256 kalibru 120 mm, czy karabiny maszynowe) jest uważane za jeden z najefektywniejszych broni w swojej klasie. Czołgami dysponują głównie armie sojusznicze NATO na Bliskim Wschodzie – Arabia Saudyjska, Kuwejt czy Irak. Nasza armia będzie dysponować drugą największą flotą nowoczesnych Abramsów (wersja M1A1SA) po Stanach Zjednoczonych.
Koreański sprzęt wzbudza kontrowersje
O ile amerykański sprzęt jest sprawdzony w walce i ceniony przez ekspertów, tak Polska podjęła jeszcze decyzję o inwestycji w koreańskie pojazdy i samoloty. Dlaczego inwestycje te wzbudzają kontrowersje? Po pierwsze – pojazdy opancerzone typu K2 (czołgi) i K9 (armatohaubice samobieżne) w opinii ekspertów dają mniejsze pole manewru niż nasze rodzime Rosomaki. Z kolei gotowość bojowa myśliwców FA-50 jest postrzegana jako znacznie ograniczona (są określane jako samoloty szkoleniowe). Co więcej, problemem może być dostawa części zamiennych i obsługi serwisowej – szczególnie przy załamanym łańcuchu transportowym.
Z drugiej strony podkreśla się, że FA-50 są bardzo zbliżone technologicznie do F-16 (zostały stworzone we współpracy z amerykańskim koncernem Lockheed Martin), a K2 i K9 zostały stworzone przez doświadczony koncert Hyundai.
Jaki jest powód kontrowersyjnego zakupu?
Dlaczego jednak kupiono maszyny budzące kontrowersje? Najpewniej polskiej armii chodziło o szybką dostawę (żadnego sprzętu na rynku nie mogliśmy kupić w tak krótkim okresie, a na amerykańskie pojazdy i samoloty musielibyśmy czekać kilkanaście lat, a FA-50 trafią do nas w połowie 2023 roku) i liczebność. Osoby odpowiedzialne za naszą armię liczą także, że Polska stanie się swoistym hubem serwisującym i produkującym, a także sprzedającym ten rodzaj uzbrojenia pozostałym krajom Europy.
ZOBACZ TEŻ: Czy Predator zastąpi Pegasusa?
Być może kwestią decydującą była też niska cena i możliwość szkolenia obsługujących w kierunku uzbrojenia rodem z USA. Jest to jednak melodia przyszłości, która może nie być skuteczna w hipotetycznym starciu ze starym, ale trwałym i skutecznym osprzętem radzieckim.
Łącznie mamy zakupić 48 samolotów FA-50 i 180 czołgów K2, a także nieokreśloną liczbę armatohaubic. Samoloty mają zastąpić m.in. wysłużone już i przestarzałe myśliwce MiG-29 i Su-2.
Zmian w polskiej armii jest więc wiele i najpewniej w kolejnych miesiącach będziemy dowiadywać się o kolejnych inwestycjach. To oczywiście dobry omen. Musimy jednak podkreślić, że zakupy militarne powinny być dokonywane z głową, po rozpoznaniu różnych aspektów (takich jak np. współpraca na szczeblach gospodarczych i produkcyjnych). Wyłącznie wtedy może okazać się sukcesem.